Rozwój pasji, edukacja czy życie rodzinnego – w tych obszarach benefity pełniły ważną rolę, ale przed wybuchem wojny, wysokiej inflacji i COVID-19. Aktualnie te potrzeby zeszły na dalszy plan. Pracownicy, którzy walczą z rosnącymi kosztami życia i pamiętają doświadczenia pandemii mówią wprost, że rolą benefitów pracowniczych powinno być przede wszystkim wsparcie ich zdrowia (47 proc.) oraz finansów osobistych (44 proc.) – wynika z badania Personnel Service. Eksperci firmy wskazują, że w momencie, gdy zaspokajanie podstawowych potrzeb jest zagrożone, myślenie o rozwoju czy edukacji schodzi na dalszy plan.
Już na początku pandemii szybko zaczęliśmy obserwować, jak skrzętnie budowany system benefitów pracowniczych zaczyna się chwiać w podstawach. Na home office nikt nie potrzebował owocowych czwartków, a karta sportowa do zamkniętych siłowni straciła sens. Firmy dostrzegły tę zmianę i zaczęły wprowadzać rozbudowane pakiety opieki medycznej oraz wsparcie psychologiczne. Wojna i inflacja jeszcze mocniej zmieniły potrzeby pracowników, bo uświadomiła im, że poza zdrowiem, chcą też takich dodatków, które obniżą ich rosnące koszty życia. Stąd dużo bardziej niż karta sportowa, przydaje się aktualnie karta paliwowa czy darmowe wyżywienie w pracy – mówi Krzysztof Inglot, ekspert ds. rynku pracy, założyciel Personnel Service S.A.
Finanse ważniejsze niż rozwój
Z badania Personnel Service wynika, że w ocenie niemal połowy pracowników (47 proc.) najważniejsza rola benefitów to wsparcie zdrowia. Jest to konsekwencja pandemii, która uświadomiła wszystkim, jak istotny jest łatwy dostęp do służby zdrowia, a karty prywatnej opieki medycznej go oferują. Na drugim miejscu 44 proc. osób wskazało wsparcie finansów osobistych, co znowu jest pokłosiem inflacji, z którą wszyscy się mierzymy. Droższe zakupy czy dojazdy do pracy powodują, że dodatki mogące obniżyć te koszty, zyskują na znaczeniu. W opinii 35 proc. pracowników najważniejsza rola benefitów to poprawa samopoczucia i komfortu pracy. Ten aspekt mimo popularyzacji pracy zdalnej nadal jest wysoko na liście potrzeb, co też pokazuje, że home office nadal jest dodatkiem, a nie standardem i dotyczy mniejszości zatrudnionych.
Poza podium najważniejszych ról benefitów znalazło się wsparcie rozwoju i edukacji pracowników – na ten aspekt wskazało 29 proc. osób. Tutaj warto przypomnieć wyniki ostatniego „Barometru Polskiego Rynku Pracy” Personnel Service, z którego wynikało, że pracownicy mając za sobą doświadczenie pandemii i świadomość dynamicznych zmian na rynku pracy, chcą podnosić swoje kompetencje. Wskazywało tak 44 proc. osób. Są to głównie osoby młode (67 proc. wskazań w grupie 18-24 lata vs. 22 proc. w grupie 55 lat i więcej). Tylko co trzeci pracownik nie zamierza się dokształcać.
Co piąty pracownik zapytany o benefity wskazuje, że ich rolą powinno być wsparcie życia rodzinnego. Co ciekawe, rozwój pasji i wspieranie spędzania wolnego czasu nie cieszą się popularnością zatrudnionych i mniejszość wskazuje, że liczy na dodatki od firmy w tym zakresie (odpowiednio 14 proc. i 17 proc.). Nie będzie zaskoczeniem, że na wsparcie życia rodzinnego liczą zwłaszcza osoby od 25-34 roku życia. Już 27 proc. z nich wskazuje, że to najważniejsza rola benefitów w porównaniu do 16 proc. osób powyżej 55 roku życia, czy 21 proc. 18-24-latków.
W piramidzie potrzeb Maslowa kluczowe dla zaspokojenia potrzeb wyższego rzędu jest poczucie, że zaspokojone są przede wszystkim podstawowe potrzeby. Widzimy to teraz w przypadku benefitów. Pracownicy wcześniej mieli przestrzeń, żeby myśleć o swoim rozwoju, pasjach, a teraz najbardziej zależy im na ochronie swojego zdrowia i obniżeniu wysokich kosztów życia. To oczywiście nie znaczy, że firmy powinny teraz wycofywać wszystkie programy wspierające edukację czy rozwój pasji pracowników, ale zatrudnieni mówią wprost, że to nie jest dla nich teraz priorytet i wolą zaopiekować się tym sami, a od firmy liczą na wsparcie zdrowia i ich finansów osobistych – podsumowuje Krzysztof Inglot z Personnel Service.
Źródło: Personnel Service