Jeszcze rok temu była pracownikiem, dzisiaj jest już pracodawcą. Julię Parzonkę podpytujemy o przepis na sukces. Rozmawiamy również o jej wygranej w miejskim konkursie na najlepszy biznesplan. Spośród wszystkich projektów, jej okazał się najciekawszy i wygrała pięć tysięcy złotych.
Ma 27 lat, pochodzi z Rudnika, obecnie mieszka w Raciborzu. Jest mężatką oraz szczęśliwą matką 2-letniego Miłosza. Od roku prowadzi firmę Creativa, zajmującą się sporządzaniem notatek wizualnych z prelekcji i szkoleń, dzięki którym odbiorcy są w stanie zapamiętać (a później przypomnieć) treść nawet długiego i skomplikowanego wywodu. Stworzyła również szkołę językową dla dzieci oraz punkt opiekuna dziennego.
Zaczęło się w dzieciństwie
Z notatek wizualnych korzystała już w dzieciństwie, kiedy wspólnie z młodszą siostrą uczyły się słówek z języka obcego. Zamieniała je w obrazy, dzięki temu obie szybciej je zapamiętywały. O założeniu własnego biznesu myślała z kolei sporo czasu, ciągle coś jednak stało na przeszkodzie. Zanim się odważyła, pracowała w kilku firmach, była m.in. barmanką, dziennikarką, pracownikiem Gminnego Centrum Kultury w Nędzy czy zajmowała się promocją jednego z producentów rozwiązań opartych o odnawialne źródła energii. Jak mówi, przełomowym momentem w jej życiu było ukończenie szkoły trenera warsztatu w Katowicach. – Wtedy poczułam, że to moje rysowanie może być kierunkiem rozwoju firmy – wspomina. Dopowiadając, że od zawsze czuła, że praca na etacie nie jest dla niej. – Dzięki własnemu biznesowi mogę przeskakiwać z różnych ról; raz jestem mamą, później żoną, kolejno: pracodawcą, trenerem, nauczycielem i opiekunem – uśmiecha się.
Firmę Creativa założyła w marcu ubiegłego roku. Później jej plany przekształciły się w kolejne projekty. W czerwcu stworzyła szkołę językową dla dzieci Fox School, we wrześniu otworzyła punkt opiekuna dziennego.
48 Godzin
– Każdy biznes na początku wygląda tak, że z pracy wychodzi się do pracy – zaznacza Julia. To jej jednak nie zniechęca, wręcz odwrotnie, motywuje do dalszego działania. Przyznaje, że wreszcie poczuła, że robi to, co lubi. – Chciałabym jedynie, aby doba miała 48 godzin – śmieje się.
Zapytana o sukces przy zakładaniu własnej firmy zauważa, że trzeba przede wszystkim wyeliminować strach. – Czasami zdarzają się ludzie wokół nas, którzy mówią, że nie warto, bo może nie wyjść. Jednak tak naprawdę, to są obawy tych ludzi. Warto się przełamać. Niech to nie będzie od razu wielka korporacja, ale coś małego – komentuje.
Zamiana ról
Obie strony barykady są Julii już znane. Była pracownikiem, jest pracodawcą. W rozmowie z Nowinami przyznaje, że łatwiej jest być po tej pierwszej stronie. – Będąc pracownikiem, możemy sobie dużo ponarzekać. Kiedy jest się pracodawcą, wtedy na człowieka spada ogromna odpowiedzialność. Przez to, że zatrudniam ludzi, chciałabym im dać poczucie stabilizacji, bezpieczeństwa oraz aby lubili swoją pracę i chcieli do niej przychodzić. Zatrudniając dane osoby, zatrudniam tak naprawdę ich całe rodziny – przyznaje rozmówczyni. Zauważa, że w pracy stara się zarządzać turkusowo, czyli na zasadzie partnerstwa. – Dziwnie też mówi mi się słowo „pracownik”, to są ludzie, z którymi współpracuję i wykonuję tę samą pracę – tłumaczy.
Wyjść ze strefy komfortu
Jednym z jej celów na długiej liście marzeń było wystartowanie w konkursie na najlepszy biznesplan, który od kilku lat organizowany jest przez Raciborski Inkubator Przedsiębiorczości. – Rok wcześniej, brałam udział jako widz, kibicowałam i myślałam sobie, że świetnie byłoby znaleźć się po drugiej stronie. Wtedy jednak bałam się wyjść z tej swojej strefy komfortu. Jednak kiedy już założyłam firmę, wiedziałam, że w nim wystartuję – wspomina rozmówczyni. Biznesplan Julii opierał się na notatkach wizualnych. To okazało się kluczem do sukcesu, bo wygrała główną nagrodę, czyli pięć tysięcy złotych. Jak przyznaje, pieniądze pomogły jej w rozwoju firmy, zakupiła te urządzenia, które ciągle odkładała „na później”.
Kolejne plany
Julia Parzonka ma kolejne plany. W najbliższym czasie wspólnie z koleżanką chce stworzyć Fundację Mandala, która będzie stawiała na edukację żłobkową oraz przedszkolną. – To będzie magiczne miejsce dla dzieci w Raciborzu – zapowiada. Jak na razie nie zdradza szczegółów, jednak mówi, że będzie tam obecna pedagogika Marii Montessori, czyli kładąca nacisk na swobodny rozwój. – Będzie to miejsce otwarte dla dzieci od godziny 7.00 do 17.00, w późniejszych godzinach oraz w weekendy chcemy, aby to było miejsce spotkań całych rodzin. Miejsce, w którym rodzice będą mogli przyjść na szkolenia, spotkać ciekawych ludzi. Być może utworzymy tam szkoła rodzenia. – zaznacza. Fundacja ma ruszyć z początkiem marca. W planach ma także uruchomienie w Raciborzu Szkoły Myślenia Wizualnego, w której będzie uczyła dzieci, młodzież i dorosłych, jak tworzyć notatki wizualne.
Dawid Machecki